Kategorie wpisów
7 października hucznie obchodzony jest w wielu szkołach Światowy Dzień Tabliczki Mnożenia. Dobrze, że jest taki dzień poświęcony mnożeniu. Każda okazja do zainteresowania matematyką jest dobra. W jego obchody angażują się nauczyciele, ale przede wszystkim dzieci. Zadają sobie nawzajem pytania z mnożenia i sprawdzają poprawność obliczeń.
Któregoś roku na Światowy Dzień Tabliczki Mnożenia przypadła wizyta japońskich nauczycieli w Polsce. Podróżując po naszym kraju odwiedzili min. Zespół Szkolny w Cegłowie. Uczniowie szkoły przepytali gości z działań mnożenia. Ale były to działania, których wyniki znacznie przekraczały 100, np. 375×46. Nie zapomnę nigdy zdziwienia dzieci, gdy japońscy mistrzowie podawali prawidłowe wyniki bez zastanowienia. Wyglądało to jak magia.
Tabliczka mnożenia. Niby prosty i oklepany temat. Ale przedstawiając na jej temat własny punkt widzenia, można się narazić wielu nauczycielom i edukatorom, którzy dzisiaj niezwykle często negatywnie wypowiadają się o jej wkuwaniu na blachę. Czy słusznie? Wydaje się, że nie, bo w ten sposób budują wokół tabliczki mnożenia zły pijar, a dzieci, które uczą się jej na pamięć, mogą czuć się gorsze. Przecież wielu z nas, dorosłych uczyło się tabliczki mnożenia na pamięć i jakoś wielka krzywda nam się nie stała. No właśnie…
Wokół tabliczki mnożenia narosło wiele mitów. To fakt. Wynika pewnie stąd, że jej opanowanie jest pierwszym poważniejszym wyzwaniem dla dzieci uczących się matematyki na etapie wczesnoszkolnym. W dodatku wyzwaniem dość trudnym, bo wymagającym dużego nakładu pracy. Nic dziwnego, że pojawiają się różne sposoby, których celem jest ułatwienie opanowania tabliczki mnożenia. Człowiek jest tu niezwykle kreatywny. Można nawet kupić dla dziecka kurs online, który uczy tabliczki mnożenia. Wiele osób promuje różnego rodzaju gry wspomagające naukę tabliczki mnożenia. Całkiem słusznie. Nie od dziś wiadomo, że zabawa może być świetną formą nauki lub jej uzupełnieniem. Niektórzy uczą się tabliczki mnożenia w sposób konwencjonalny, czyli na pamięć.
Każda metoda nauki jest dobra, o ile jest skuteczna. Kluczowe jest tu, aby dziecko zrozumiało czym jest mnożenie i zrozumiało jego przemienność. Wielu „nowoczesnych” nauczycieli wprowadzających dzieci w mnożenie, na etapie jego rozumienia kończy naukę. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że samo rozumienie tabliczki mnożenia i obliczanie wyników działań w oparciu o jej rozumienie, to zazwyczaj troszkę za mało i nie można na tym poprzestać. Wie to każdy nauczyciel praktyk. Wie to też każda osoba używająca arytmetyki w życiu. Prawdziwy użytek z tabliczki mnożenia robi się przecież podczas rozwiązywania zadań – tych szkolnych, ale przede wszystkim codziennych. A tu chodzi nie tylko o to, aby podać wynik, ale aby zrobić to szybko, bez zbędnych i długo trwających obliczeń. I to jest cel, do którego należy dążyć. Gdy o tym mówimy, odzywają się głosy, że przecież można sobie pomóc kalkulatorem. Pewnie, że można, przecież to kwestia wyboru i sytuacji w jakiej się znajdujemy. Ale po prostu wygodniej i szybciej jest proste działania wykonywać w pamięci. Znajomość tabliczki mnożenia „na blachę” ułatwi dzieciom pokonywanie wyzwań matematycznych, jakie stawiać będzie przed nimi codzienność.
Stojąc w kolejce do sklepu czy pracując na budowie nie mamy zazwyczaj wiele czasu, by kalkulować lub szacować w oparciu tylko i wyłącznie o rozumienie. Biegła znajomość tabliczki mnożenia (czy dzielenia) często jest w takich sytuacjach kluczowa. Skoro padł temat budowy, to warto zauważyć, że biegłość w rachowaniu wyraźnie dzieli pokolenie „starych” specjalistów budownictwa (szeroko pojętego) od tych „nowych”, po współczesnych studiach. Ci „nowi”, niestety bardzo często muszą się uzbroić w kalkulator, by coś na szybko obliczyć. Zaś „starym” wystarczają umiejętności nabyte w „starej szkole”, obliczenia wykonują nie uzbrojeni w elektroniczne gadżety.
Trzeba być świadomym, że nie da się zupełnie uciec od pamięciowego opanowania tabliczki mnożenia, a z nią dzielenia. Pamięciowa nauka to krok, który większość dzieci musi wcześniej czy później wykonać. Czy wspomagają go różne gry, czy wielokrotne powtarzanie, to sprawa bardzo indywidualna.
W Akademii Sorobanu kładziemy oczywiście nacisk na rozumienie tabliczki mnożenia i przemienność mnożenia. Do ilustracji tego świetnie nadaje się soroban i to jego moc wykorzystujemy na zajęciach. Zależy nam na szybkich postępach dzieci, więc nie uciekamy też od tradycyjnej, pamięciowej nauki tabliczki mnożenia. Traktujemy to jako etap do „przejścia”. Etap, który dzięki wsparciu i zaangażowaniu rodziców, można znacznie skrócić. W efekcie dzieci po kursie sorobanu znają tabliczkę mnożenia dosyć biegle. Ale trzeba pamiętać, że nie przychodzi to samo. Za biegłością stoją godziny pracy. Tej wykonanej pod nadzorem nauczycieli i tej w domu, pod okiem rodziców. Trzeba być tego świadomym.
—
Karol Sieńkowski