Kategorie wpisów
Po tym krótkim spojrzeniu na edukację Japonii w okresie Edo i Meiji, pora skupić się w końcu na samym sorobanie. Do tej pory było o nim przecież niewiele. A ponieważ soroban służył do liczenia, to będzie o liczeniu. Postaramy się prześledzić jak z pomocą sorobanu mieszkańcy Japonii rozwiązywali problemy, z jakim spotykali się w codziennym życiu. Pomogą nam w tym dwaj chłopcy: Akio i Naoki, którzy żyją w okresie Edo. Będziemy podróżować po Japonii razem z nimi.
Podróż do Kyoto
Jest rok 1804. Chłopcy Akio i Naoki mieszkają w Edo (ówczesnej stolicy Japonii). Chłopcy mają szczęście, bo pobierają edukację w jednej ze szkół świątynnych. Ich ojciec jest samurajem.
Któregoś dnia młodzieńcy wyruszyli w podróż do Kyoto. Ich celem było odwiedzenie świątyni Daihikaku Senkōji Temple, gdzie działała pierwsza szkoła sorobanu w Japonii. Podróż odbywa się słynnym szlakiem Tokaido, biegnącym z miasta Edo (obecnie miastem tym jest Tokyo) do Kyoto, gdzie była siedziba cesarza Japonii. Droga była długa, wędrujący tym szlakiem musieli przebyć dystans ok. 500 km. Pokonywano go najczęściej pieszo, konno lub wozami zaprzężonymi w woły.
Szlak Tokaido wiodący z Edo do Tokio (źródło: ZOBACZ)
Akio i Naoki mają za sobą już kilka dni wędrówki. Właśnie dotarli do miejscowości Nihonbashi. Znajduje się tu most, po którym przechodzą wszyscy udający się do Kyoto.
− Zobacz, jak wiele osób idzie po tym moście − Naoki odezwał się do kolegi.
− Może spróbujemy ich policzyć? − zaproponował Akio.
Tłumy turystów niestrudzenie przeprawiały się na drugi brzeg rzeki. W pewnej chwili chłopy zaczęli przeliczać osoby przechodzące po moście. Minęła godzina, a procesji nie było widać końca.
− Ups. Pomyliłem się! − krzyknął nagle Akio.
− Nieee. Jak też! Niepotrzebnie krzyczałeś − Naoki nie krył złości.
− Chyba musimy zacząć od nowa, a tak wielu ludzi już przeszło po moście − Akio wydawał się zirytowany.
W pewnej chwili do chłopców podszedł starszy człowiek. Jego strój zdradzał wysoką pozycję społeczną. Był mnichem-nauczycielem.
− Widzę, że próbujecie zliczyć pielgrzymów. Jest ich wielu, to jest trudne − powiedział sensej, który od jakiegoś czasu przyglądał się z zaciekawieniem chłopcom.
− Właśnie, to jest trudne − potwierdził Akio.
− Ale wiecie co − kontynuował starzec − jeżeli będziecie do zliczania osób używać liczydła, to będzie wam łatwiej. Macie liczydło?
− Chłopcy pokręcili przecząco głowami.
Starzec wręczył im soroban, a ci rozpoczęli zliczanie turystów. Okazało sie, że mistrz miał rację. Liczenie na sorobanie sprowadzało się do umiejętnego przesuwania koralików. Chłopcy potrafili to robić, bo uczyli się obsługi sorobanu w szkole świątynnej, do której posłali ich rodzice. Liczenie na sorobanie miało jedną ważną zaletę. Podczas sumowania młodzieńcy nie musieli myśleć o liczbach i wypowiadać ich w myślach, jak to się dzieje podczas tradycyjnego liczenia. Trudniej było o pomyłkę, bo aktualny wynik zawsze znajdował się na sorobanie, niczym w pamięci dzisiejszych kalkulatorów. Dzięki temu z łatwością mogli policzyć turystów przemierzających szlak Tokaido.
A tak mogło wyglądać zliczanie turystów na sorobanie z tamtego okresu:
—
Karol Sieńkowski