Kategorie wpisów
Konstruktorów i wizjonerów zawsze interesowało zastosowanie osiągnięć techniki w edukacji. Widać to zwłaszcza dzisiaj, gdy do edukacji wkracza natarczywie sztuczna inteligencja. Ale dziś nie o AI chcę opowiedzieć, ale o zdobyczach techniki, które próbują zrewolucjonizować nauczanie obliczeń na sorobanie. A jeśli nawet nie zrewolucjonizować, to wprowadzić trochę świeżości i atrakcyjności. O tym, że są takie pomysły, przekonałem się w ostatnim czasie zostając testerem prototypowego k-abacus, którego jednym z celów jest wspomaganie zdalnej edukacji sorobanowej. Innowacyjność k-abacus polega na tym, że podczas pracy z liczydłem ruch koralików jest odzwierciedlany na ekranie komputera. Zatem nauczyciel może na bieżąco śledzić układ korali liczydła u ucznia w komfortowy sposób. Praca z tym sorobanem wygląda obiecująco, o czym wkrótce napiszę. Dziś przybliżę historię powstania tego innowacyjnego urządzenia, opowiedzianą mi przez jego pomysłodawcę.
Pierwsze na świecie liczydło elektroniczne 2003 (USB)
Bernard Son pochodzi z Korei. Historia elektronicznego sorobanu jest długa i sięga 2003, gdy Bernard prowadził firmę zajmującą się dystrybucją komponentów elektronicznych. Firma istnieje do dziś i nazywa się TSI. W 2003 roku firma skupiała się na dystrybucji półprzewodników a zwłaszcza komponentu o nazwie Micom (mikrokontroler). Jedna z firm informowała, że chce opracować produkt wykorzystujący Micom. Bernard Son odbył wizytę w tej firmie w celu konsultacji i pomocy technicznej. Spotkał tam pana Kima, który był wówczas prezesem firmy. Kim pokazał mu coś, co wyglądało jak liczydło i powiedział, że chce zrobić liczydło elektroniczne. Okazało się, że prosił już wiele osób o pomoc w jego opracowaniu, zwracał się do pracowników uniwersytetu, ale nikt nie zgodził się wesprzeć go w budowie takiego liczydła. Kim poprosił Bernarda o wykonanie liczydła elektronicznego w zamian za zakup Micoma. On podjął się próby wykonania takiego sorobanu. Okazało się, że największym problemem był ostry, diamentowy kształt koralików, bo utrudniało to czujnikom wykrywanie lokalizacji korali i jego ruchu.
Minęło ok. 10 dni i Bernard wpadł na pomysł wykrycia obiektu poprzez umieszczenie go pomiędzy koralikami a czujnikami i tak narodziło się liczydło elektroniczne. Złożył wniosek o patent na pomysł, który przyszedł mu do głowy w trakcie badań. Zawarł z firmą pana Kima umowę o wzajemnej współpracy, aby ten pomysł biznesowy zrealizować. W tamtych czasach nie istniała właściwie bezprzewodowość, więc jedyną możliwością połączenia sorobanu z komputerem było użycie złącza USB. W ten sposób w 2003 roku narodził się pierwszy na świecie elektroniczny soroban. Jednak tak się nieszczęśliwie stało, że z powodu problemów firma Kima przestał istnieć i produkt nie został wytworzony na większą skalę. A tak wyglądały te pierwsze modele elektronicznego sorobanu:
Druga generacja liczydła elektronicznego 2015 (USB, wireless)
12 lat później, w 2015 roku, Bernard usłyszał plotkę, że pan Kim go szuka i spotkał się z nim ponownie. Kim powiedział mu, że rynek liczydeł w Korei wciąż żyje i ma się dobrze i zasugerował, że dobrze byłoby zająć się ponownie elektronicznym sorobanem. Znów warunek był taki, że Bernard wyprodukuje liczydło.
W 2015 roku narodziła się druga generacja elektronicznego sorobanu z tą różnicą, że możliwe już było opracowanie połączenia komputerowego ne tylko przez USB ale również bezprzewodowego na protokole zigbee. Wykorzystanie zigbee pozwalało podłączyć 30 liczydeł elektronicznych do jednego odbiornika. Po trzech latach rozwoju i marketingu firma pana Kima napotkała kolejne trudności finansowe i znowu nie udało się wprowadzić produktu na rynek. Pan Kim wszedł na inną ścieżkę biznesową. A niżej znajduje się zdjęcie elektronicznego sorobanu drugiej generacji.
Trzecia generacja liczydła elektronicznego 2020 (USB, bluetooth)
Bernard był cały czas przekonany, że elektroniczny soroban jest potrzebny na rynku. Nie pozostało mu nic innego jak samodzielnie go wykonać. Założył więc w styczniu 2020 roku firmę specjalizującą się w rozwoju, produkcji i sprzedaży liczydła elektronicznego. Tak narodził się k-abacus.
W 2015 roku elektroniczny soroban można było używać dzięki instalacji specjalnego programu. Jednak dla nowego produktu Bernard miał inny pomysł. Wiedział, że w przyszłości programy będą używane w trybie online i wytwarzając k-abakus chciał podążać w tym kierunku.
Firma Bernarda początkowo napotkała wielkie trudności z powodu pandemii (Covid-19). Nie mogli podjąć wielu zaplanowanych działań i czynności produkcyjnych. Skupili się więc na kwestiach technicznych, na wykonaniu modelu elektronicznego sorobanu i testowaniu go, aby upewnić się, że nie ma problemu z przesłaniem danych na serwer i ich wyświetleniem. Tym razem oprócz połączenia USB z komputerem wykorzystano bluetooth (web-bluetooth). Wysyłanie danych z sorobanu na serwer udało się. Dane wróciły też z serwera i zostały prawidłowo wyświetlone na ekranie. Były jednak problemy z instalacją programu, która nie przebiegła tak dobrze, jak początkowo zakładano. W listopadzie 2022 roku Bernard zatrudnił nowego inżyniera, który zreorganizował wszystkie programy tak, aby działały w przeglądarce internetowej. To podejście pozwalało oszczędzać czas i zasoby, bo wcześniej trzeba było wykonać dużo pracy, aby testować oprogramowanie dla różnych systemów operacyjnych i urządzeń (komputery stacjonarne, tablety, smartfony itp.)
Przyszłość
Bernard Son uważa, że konieczne jest, aby uczniowie przeszli z tradycyjnego liczydła i podręczników papierowych, z których się uczyli, na nowe elektroniczne liczydło, treść i platformę jemu dedykowaną.
W niedalekiej przyszłości zostanie wprowadzony system, w którym nauczyciele AI będą samodzielnie uczyć dzieci. Czasy się zmieniają i potrzebne są nowe sposoby nauczania, aby dostosować się do tych czasów. Technologia i infrastruktura w każdym kraju może być nieco inna, ale z czasem nieuniknione będzie podążanie w tym kierunku. Bernard zdaje sobie sprawę, że nie jest łatwo zaakceptować coś nowego. Ale wie też, że nie można opierać się nadchodzącej fali zmian.
***
Powyższa historia została opisana na podstawie opowieści Bernarda Sona, twórcy elektronicznego sorobanu. Pokazuje ona, że warto realizować swoje marzenia mimo przeciwności, które pojawiają się po drodze. Wypada tu przytoczyć słowa Doroty Rośczak-Urbaniak, autorki książki „Dwa oblicza”: „Zawsze warto walczyć o swoje, do końca, mimo że nie dają wam wiary, nadziei, mimo że mówią „nie”, to nie wolno się nigdy poddawać”
—
Karol Sieńkowski